Rozdział XI
Następnego dnia rano obudził mnie znajomy głos. To był Marcin.
- Wyjdź - wyszeptałam odwracając się w jego stronę.
- Nie wyjdę do póki nie pogadamy.
- Nie mamy o czym.
- Dobrze wiesz , że mamy. Emilia ja jestem już zdrowy. Miałem operacje , wszystko się udało. Znowu możemy być razem.
- My ? Nie ma już nas. Nie ma tego co nas łączyło. Wszystko zniszczyłeś rozumiesz ? - powiedziałam ironicznie.
- Ale ja...
- Kazałeś mi zapomnieć, a więc to zrobiłam. O co Ci teraz jeszcze chodzi ?
- Chyba o nic. Rzeczywiście będzie lepiej jak już pójdę. A , Emilia ja będę w Polsce jak by co to...
- Nie mam potrzeby żeby do Ciebie dzwonić. - po tych słowach drzwi do mojego pokoju zamknęły się, a wraz z nimi zamknął się kolejny rozdział w moim życiu. Wtedy też dostałam sms-a.
" Zawsze kochałem Cię jak siostrę i tak się też zachowywałaś , a teraz co się z nami stało ? To przez niego ? Marcin "
Po tym sms-ie nie byłam w stanie się pozbierać. Przez cały dzień snułam się po domu unikając kontaktu z babcią.Wiedziałam , że miała mi to za złe. Lecz ja nie mogłam tak po prostu mu wybaczyć. A może nie chciałam. Siadając na łóżku poczułam jak mój świat się wali , jak zniszczy się to na co 'pracowałam' tak wiele lat. Jak zanika nadzieja , wiara i przyjaźń pozostawiając po sobie ogromne rany w moim życiu jak i sercu. Po raz pierwszy poczułam taki ból , którego nie umiałam opisać. Tak dopiero dzisiaj zdałam sobie sprawę, że to już koniec. Wtedy też wyciągnęłam telefon z pod poduszki i odpisałam na sms-a od Marcina.
" Też Cię kochałam no właśnie kochałam. Akurat na pytanie co się z nami stało powinieneś znać najlepiej odpowiedź. A co do Dawida to nie miał nic tu do gadania. "
- To koniec. - wyszeptałam sama do siebie po czym poszłam do garderoby założyłam kolorowy top, szorty i klapki. Związałam włosy w kucyka i ruszyłam w stronę plaży. Po drodze spotkałam Mariusza i Kacpra , którzy szli po Dawida. Zabrałam się z nimi. Drzwi otworzyła jego mama.
- Dzień Dobry czy jest Dawid ? - zapytałam z uśmiechem na ustach.
- Tak pewnie wejdźcie do środka , a ja już go zawołam.
Nie minęła może minuta, a Dawid był już na dole. ' Lądując ' w jego ramionach poczułam zapach moich ulubionych perfum.
- Zakochana para Emilia i Dawid siedzą na kominie...- zaczął śpiewać Mariusz.
- Ej spadaj - zaśmiałam się cicho uderzając go w ramię.
- No dobra już dobra.To co gdzie idziemy ?
- Plaża ? - zaproponował Kacper.
- No w sumie czemu nie , to plaża i...
- Tak wiemy, wiemy lody - powiedzieli wszyscy trzej. Po czym wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Mamo ja wychodzę . - krzyknął Dawid w stronę salonu zamykając za sobą drzwi.
Od wejścia na plażę aż po brzegi morza leżeli ludzie , a gdzieś pomiędzy nimi biegały dzieci.
- No to mamy wakacje - krzyknął ironicznie Kacper. Wtedy też wszyscy ludzie popatrzyli się na niego , a chwile potem każdy powrócił do swoich zajęć.
- Wbijamy do miasta - powiedział Dawid łapiąc mnie za rękę. Chodziliśmy po mieście chyba z 3 godziny , jedząc przy tym lody , grając na automatach, czy też po prostu rozmawiając. W pewnym momencie podeszła do nas jakaś kobieta w koszem róż.
- Różę ? - zapytała.
Wtedy też Dawid wyciągnął z kieszeni 10 zł i wręczył staruszce. Ona natomiast wyciągnęła z kosza herbacianą różę.
- Proszę to dla Ciebie kochanie - powiedział całując mnie w policzek.
- Dziękuje - wyszeptałam zaciągając się jej niesamowitym zapachem.
Postanowiłam kontynuować historię Emilii .
Mam nadzieję , że spodobają się wam dalsze losy bohaterki : )