Rozdział X
Drogi Pamiętniku !
Właśnie minął drugi tydzień wakacji , a ja jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Każdego ranka budzę się dla tak bardzo ważnej osoby jaką jest Dawid. Dzięki niemu moje życie powoli nabiera sensu. No ale wróćmy do teraźniejszości. Dzisiejszego ranka obudził mnie dźwięk nadchodzącego sms-a.
" Wstawaj śpiochu ; * Dzisiaj idziemy na zakupy . Dawid "
- Jejku jak ja go kocham - powiedziałam sama do siebie po czym dodałam. - no...moje błagania nie poszły na marne .
Chwile potem do pokoju weszła babcia.
- Słyszałam , że już nie śpisz możemy pogadać ?
- Tak pewnie o co chodzi ?
- Ja wiem , że Marcin wyjechał no ale...
- Babciu nie kończ , nie wspominaj o nim. Wyjechał i tyle.
- On miał raka dziecko. Zrozum . ! - podniosła głos.
- Pomogłabym mu gdyby tylko tej pomocy chciał .- po tych słowach przetarłam łzę spadającą po moim policzku.
- Przepraszam , ale lepiej będzie jak już pójdziesz. - wyszeptałam.
Po tej rozmowie nie miałam ochoty na zakupy i jaką kol wiek styczność ze światem . Wzięłam więc telefon do ręki i napisałam sms-a do Dawida.
" Hei ; * Dawid przepraszam , ale nie mam ochoty na zakupy nie dziś. "
Parę minut później drzwi do mojego pokoju otwarły się.
- Ei mała co jest ? - zapytał Dawid wchodząc.
- Nic. - odpowiedziałam przecierając łzy. Nie chciałam żeby widział mnie w tym stanie.
- Ty płaczesz ?
- Nie.
- No przecież widzę. - powiedział przytulając mnie do siebie.
- Myślisz , że ja kiedyś o nim zapomnę ?
- Potrzebujesz czasu to jest pewne.
- Dawid możesz zostawić mnie samą ?- zapytałam.
- Tak pewnie. Skoro tego chcesz. Dzwoń jak by co. - powiedział , po czym pocałował mnie w policzek i wyszedł. Natomiast ja poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic , a następnie do garderoby.
- Wychodzę - rzuciłam w kierunku babci po czym zamknęłam za sobą drzwi. Szłam przed siebie nie zwracając uwagi na innych ludzi.W końcu usiadłam na ławce w pobliskim parku i zaczęłam wspominać te wszystkie lata spędzone z Marcinem . Wtedy do moich oczu po raz kolejny napłynęły łzy. W pewnej chwili usłyszałam głos Marcina rozejrzałam się dookoła lecz nikogo tam nie było .
- No pięknie teraz jeszcze mam omamy . - powiedziałam sama do siebie.
- Wcale ich nie masz.
- Nie tylko mi się zdaje. - próbowałam sobie wmówić , lecz wtedy złapał mnie ktoś za ramię. Obróciłam się i zobaczyłam Marcina.
- Po co przyjechałeś ? - zapytałam. - Znowu chcesz mnie zniszczyć ?
- Ja...
- Wiem , że ja już nigdy Ci nie wybaczę. I choćbym bardzo chciała żebyś był przy mnie nie pozwolę sobie na to. - po tych słowach wstałam z ławki spojrzałam mu prosto w oczy i zobaczyłam w nich ten sam ból co trzy tygodnie temu.
- Miałem raka. - wyszeptał.
- Lepiej będzie jak już pójdę. - powiedziałam po czym próbowałam odejść , lecz Marcin złapał mnie za rękę.
- Nie pozwolę Ci odejść. - niemalże wykrzyczał.
- A ja Ci musiałam pozwolić ? - zapytałam przez łzy. Nic nie odpowiedział.
- No właśnie. Teraz ty cierp , bo ja już nie zamierzam .
Zaczęłam biec przed siebie. Chciałam uciec jak najdalej. Gdy byłam już na drugim końcu parku zadzwoniłam do Dawida.
- Możesz przyjść jestem w parku od strony centrum. Proszę.
- Już idę.
Po 3 minutach przybiegł. Bez jakiego kol wiek słowa podszedł i przytulił mnie do siebie.
- On przyjechał. Widziałam go. Rozmawiałam z nim.
- Jak to przyjechał ? - zapytał przytulając mnie jeszcze mocniej.
- Normalnie. Ale Dawid ja chce zapomnieć.
- Zapomnisz kochanie.Zapomnisz - wyszeptał.
Wtedy usiedliśmy na ławce. I w milczeniu objęci przesiedzieliśmy kilka godzin.Po czym Dawid odprowadził mnie do domu. I zanurzając się w moich ulubionych bitach zasnęłam jak małe dziecko.
świetne, ale zastanawiam się czy już go wyleczyli?
OdpowiedzUsuń:D
w następnym rozdziale się dowiesz ; p
OdpowiedzUsuńkolejny mega rozdział.
OdpowiedzUsuńi kolejny raz nie mogę doczekać sie następnego : *
podoba mi się : )
OdpowiedzUsuńz miłą chęcią dodam do obserwowanych.