wtorek, 19 lipca 2011

Rodział XXI

Rozdział XXI

Miesiąc później...
- To już dzisiaj - pomyślałam ubierając się w biało - czarną sukienkę.
- Emila pospiesz się bo się spóźnisz - usłyszałam z dołu głos babci.
Wyszłam szybko z garderoby zabierając po drodze torbę.
- To mój pierwszy rok w szkole bez Marcina. - szepnęłam w kierunku babci zasiadając za stołem, a chwilę później poczułam łzę spadającą po moim policzku.
- Nie płacz. - powiedziała podając mi chusteczkę. 
Gdy zmierzałam w kierunku przystanku, na którym miał pojawić się szkolny autobus zadzwonił telefon.
- Tak Kochanie ? - odebrałam myśląc, że to Dawid.
- To ja Marcin - usłyszałam głos po drugiej stronie słuchawki.
- Po co dzwonisz ? - zapytałam.
- Wróciłem. - powiedział zakończając połączenie.
Nie miałam siły by iść do szkoły i udawać szczęśliwa, nie miałam siły by kłamać. 
" Ja nie przyjdę " - napisałam sms-a do Dawida po czym wyłączyłam telefon. Usiadłam na najbliższej ławce i z braku sił zaczęłam płakać.Wyciągnęłam z torebki paczkę szlug i odpaliłam jednego z nich.
- On mnie zniszczył, już bardziej się nie da - powiedziałam sama do siebie zaciągając się papierosem.
- Kazałaś przestać Marcinowi palić a ty co ? - usłyszałam z tyłu czyjś głos.
- Nie mam siły - odpowiedziałam wyrzucając szluga.
- A jednak masz - ponownie usłyszałam głos mężczyzny.
- To ja już pójdę - powiedziałam odwracając się z stronę Adriana. Szłam w stronę szkoły z nadzieją, że zdążę.Wewnątrz budynku zwanego szkoła wbiegłam na pierwsze piętro sprawdzając przy której sali widnieje moje nazwisko.
- Sala 20. Chodźmy bo się spóźnimy - usłyszałam głos Dawida, a później poczułam jak nasze ręce splatają się. Wbiegliśmy oboje na drugie piętro.
- Nie weszli - odetchnęłam z ulgą.
- Ale już wchodzimy spóźnialscy - usłyszeliśmy głos naszego nowego wychowawcy.
W klasie nauczyciel rozdział nam plan lekcyjny i ruszyliśmy na akademie. W czasie apelu poznałam wielu niesamowitych ludzi. W śród nich zdecydowanie wyróżniała się Weronika z Kają oraz Mikołajem. Podczas trwania akademii mój telefon ponownie zadzwonił a na wyświetlaczu po raz kolejny widniał ten sam numer.  Spojrzałam na Dawida dobrze wiedział o co mi chodzi. Poszedł wyciągnął mi z ręki telefon i odebrał.
- Odwal się od niej - walnął z grubej po czym zakończył połączenie podając mi telefon. 
Cała sala w tym momencie była skierowana w jego kierunku , natomiast on po prostu wyszedł. 
- No już...już kontynuujmy - usłyszałam głos jednej z nauczycielek.
- Idę za nim. - poinformowałam nowych znajomych, w chwilę później i ja zniknęłam za drzwiami od sali gimnastycznej. Dawid kucał zakrywając twarz swoimi rękoma.
- Co jest ? - zapytałam siadając obok niego.
- Czy on nam już nigdy nie da spokoju ?- zapytał.
Nie umiałam odpowiedzieć mu na to pytanie, lecz gdy zobaczyłam jak łza spływa po jego policzku dopiero dostrzegłam jak bardzo go to boli. 
- Kocham Cię - szepnęłam, po czym złapałam go za rękę i wyszliśmy przed budynek szkoły.
- Marcin.... - powiedziałam w kierunku Dawida, gdy w oddali zobaczyłam znajomą mi postać.


5 komentarzy: