poniedziałek, 4 lipca 2011

Rozdział XIII

Rozdział XIII


- Proszę Cię nie zostawiaj mnie dla Marcina - dodał.
Tak to był Dawid. Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam ten smutny wzrok. Te oczy przepełnione żalem do mnie. Wiedział, że Marcin jest dla mnie ważny.
- Ale czy aż tak ważny, że zostawię dla niego Dawida ? - pomyślałam.
- Emilia proszę Cię nie zostawiaj mnie - powtórzył.
- Ja...nie mogę.
Po tych słowach Dawid najprościej w świecie odszedł.
- Nie mogę żyć bez Ciebie. - powiedziałam sama do siebie.
Chwile potem poczułam jego zimną dłoń na moim ramieniu.
- Ja bez Ciebie też kochanie - wyszeptał mi do ucha po czym usiadł obok mnie.
- Skąd wiesz, że Marcin...
- Byłem po ciebie lecz spotkałem tam jego.
- Dawid ja chcę być z tobą i tylko z tobą. Marcin to mój brat.
- Tak wiem - powiedział po czym zaczęliśmy się całować. Po raz pierwszy od dawna czułam jak nasze serca łączą się w jedność. Jak mój cały świat jest w jednych rękach - jego. 
- A więc to tak. - usłyszałam głos Marcina przy czym momentalnie powróciłam do rzeczywistości.
- Marcin ja kocham Dawida. Przepraszam.
- Lepiej będzie jak już pójdę - powiedział.
Jego sylwetka powoli zanikała w oddali.Kiedy Dawid zaczął krzyczeć, żebym za nim pobiegła.Lecz wśród tłumu ludzi nie mogłam nigdzie go zauważyć.
- Tam - pomyślałam po czym pobiegłam w jego stronę.
- Marcin czekaj- krzyknęłam. 
Ani mu się śniło zwolnić tempa. Szedł prosto przed siebie nie zważając na ludzi.
- Czekaj - powiedziałam łapiąc go za rękę.
- Nie mam już na co. Ty myślisz, że co ja do Ciebie czułem przez te 9 lat co ? Podstawówka , gimnazjum ? Tak kurwa kochałem Cię rozumiesz ? 
- Ale ja...- nie miałam siły usiadłam zalana łzami. A on odszedł. Mój mały braciszek zostawił mnie samą. A słowa, które wypowiedział w moim kierunku uderzyły z tak wielką siłą, że nie byłam w stanie go zatrzymać. Wyciągnęłam telefon z torby sprawdzając godzinę natknęłam się na dziwną wiadomość od Adriana.
" Emilia właśnie przyszły wyniki Marcina z Anglii. Możliwe jest, że ma powikłania. Błagam Cię przywieź go tu szybko, bo może inaczej może być za późno by go uratować. "
Zaraz po przeczytaniu wykręciłam numer do Marcina, lecz nie odbierał telefonu.
- I co teraz ? - zadałam sobie pytanie. I ku mojemu zdziwieniu znalazłam na niego szybko odpowiedź.
- Szymon - krzyknęłam biegnąc w kierunku jego domu.
Gdy byłam już pod domem zaczęłam dobijać się do drzwi.
- Szymon jest tu Marcin prawda ? - zapytałam, gdy tylko drzwi otworzyły się.
- Tak jest. Ale on nie chce z Tobą rozmawiać.
- Szymon on może mieć powikłania po operacji musi w tej chwili jechać do szpitala.
- Wchodź - powiedział wskazując ręką na kuchnie.
Wchodząc do kuchni zastałam Marcina leżącego na podłodze.Był nieprzytomny. Podeszłam bliżej sprawdzając puls.
- Żyje ? - wykrztusił Szymek.
- Tak, ale dzwoń szybko na pogotowie. - zaczęłam krzyczeć w jego kierunku.
Po krótkiej rozmowie Szymon poinformował mnie, że już jadą.
- Marcin nie rób mi tego. Błagam Cię nie zostawiaj mnie. - szeptałam przez łzy.
Wiedziałam, że cała ta sytuacja sprzed miesiąca może się powtórzyć. Wtedy Marcin zaczął cały się rzucać.
- Boże co mu jest ? Gdzie to pogotowie ? - zapytałam, gdy do domu właśnie weszli lekarze.
Jeden z nich odsunął mnie na bok. Następnie dwóch pozostałych zaczęło go reanimować. 
- On przeżyje prawda? - zwróciłam się do lekarza, który trzymał mnie w swoich objęciach.
- Tracimy go. Pospiesz się.- zaczął krzyczeć jeden z nich.
Moje serce momentalnie zaczęło bić szybciej. Kiedy lekarze przestali reanimować Marcina wiedziałam, że coś było nie tak.
- Zapisz. Zgon 20 lipca 2011 roku. O godzinie 21.21. Przykro nam. - powiedział jeden z lekarzy 

- Nie tylko nie to. - wyszeptałam rzucając się na ciało Marcina. 
- Ja przepraszam....nie chciałam. Też Cię kocham. Miałeś racje to serce było znakiem. Proszę wróć. Nie możesz odejść. Nie możesz mnie zostawić.- mówiłam krztusząc się łzami. Wtedy do kuchni wbiegł Dawid. 
- Kochanie - powiedział podbiegając do mnie.
- Dawid on nie żyje. On mnie zostawił. Poddał się. Przestał walczyć rozumiesz ?
- Musimy go zabrać. - zwrócił się do nas lekarz.
- On żyje. Nie pozwalam wam. 
- Pożegnaj się kochanie - wyszeptał mi Dawid do ucha. Po czym wszyscy wyszli z domu.
- Dlaczego ? Dlaczego się poddałeś ? Jak mogłeś mnie zostawić ? - zapytałam wtulając się po raz ostatni w jego ramiona zaciągając się przy tym zapachem moich ulubionych perfum.
- Kocham Cię -szepnęłam całując go w policzek, a następnie ruszyłam w stronę wyjścia.



hmm. pechowa 13 ; /
może przesadziłam no, ale teraz i tak już
nic nie zmienię.



6 komentarzy:

  1. świetny rozdział, ale smutny . : c

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny ; )
    a może to tylko śmierć kliniczna ? ;x

    OdpowiedzUsuń
  3. Jebłaś! Ale zawsze możesz poczekać 3 dni i może zmartwychwstanie jednemu 2011 lat wcześniej się udało :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ja mam urodziny 20 lipca ;(
    ale i tak uwielbiam te twoje opowiadania
    zawsze chciałam tak pisać, ale nie umiem...

    OdpowiedzUsuń
  5. napiszesz mi na gg jak bedzie nastepny rozdzial?
    749849
    z góry dziękuję ;]

    OdpowiedzUsuń