środa, 6 lipca 2011

Rozdział XV

Rozdział XV


- Wszyscy odeszli. - szepnęłam siadając na ławeczce.
- Co będzie jak nie dam sobie bez Ciebie rady ? Kocham Cię braciszku. Nie wyobrażam Sobie życia bez Twojej osoby. - zaczęłam mówić spoglądając w ziemię.
- Mogę ? - zapytał jakiś chłopak wskazując ręką na ławeczkę.
- Tak pewnie - odpowiedziałam przesuwając się na jej drugi koniec.
- Marcin był twoim bratem ? - zapytał.
- Tak jakby przyjaźniliśmy się od małego dlatego, tak go nazywałam.
- A dla Ciebie ? 
- Poznałem go w Anglii. W szpitalu...
- Czy ty ? - zapytałam spoglądając mu w oczy.
- Tak też byłem chory na raka ale wygrałem z nim walkę. 
- Marcin nie... - wyszeptałam sięgając po chusteczkę.
- Marcin napisał do Ciebie list. On wiedział, że umrze...Poprosił mnie żebym Ci go podał gdy to się stanie. - powiedział wyciągając z kieszeni czarną kopertę .
- On wiedział ? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Tak - powiedział wręczając mi list do ręki, a następnie odszedł.
Otworzyłam kopertę, wyciągnęłam z niej list i zaczęłam czytać.
" Kochana Emilko !
Jeśli czytasz ten list to znaczy, że ja już nie żyje. Zaraz po operacji dowiedziałem się, że niestety się nie udało, że mogą nastąpić powikłania, przeżuty do serca.No i się stało.Chce żebyś wiedziała, że zawsze będziesz w moim sercu najważniejszą osobą. I mimo, że mnie nie ma już na tym świecie jestem w Twoim sercu. Gdy tylko będzie Ci mnie brakowało wystarczy, że o mnie pomyślisz a ja będę przy Tobie. Zresztą zostawiam Cię w dobrych rękach.Tak jestem pewny, że Dawid się Tobą zajmie.Gdybyś potrzebowała pomocy możesz również liczyć na Maksa tak to jest ten chłopak co przyniósł Ci kopertę.Poznasz go 1 września bo będzie chodził do tej samej szkoły co ty. 
Kocham Cię pamiętaj o tym ! 
Marcin...

- Mieliśmy za dużo tajemnic przed sobą. Nie wierze, że mi nie powiedziałeś. Ja wiem chciałeś mnie chronić, ale ja...teraz tęsknie. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo.- mówiłam sama do siebie ocierając każdą następną łzę spadającą po moim policzku. 
- To ja już pójdę - szepnęłam i wstałam powoli zmierzając ku wyjściu z tego jakże okropnego miejsca. Idąc ulicą wszystkie twarze ludzi były zwrócone w moim kierunku. W sumie wcale się im nie dziwiłam wyglądałam strasznie. Taki al'a potwór z rozmazanym makijażem.  Będąc już pod domem Dawida zapukałam do drzwi. 
- Dzień Dobry jest Dawid ? - zapytałam, gdy tylko drzwi otworzyły się i stanęła w nich jego mama.
- Tak pewnie Emilko wchodź. Jest u Siebie w pokoju. - po tych słowach weszłam do domu, a następnie powędrowałam na górę do Dawida. 
- Mogę ? - zapytałam lekko uchylając drzwi.
- Tak pewnie - powiedział podchodząc i przytulając mnie do siebie.
Wtedy też usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. Powiedziałam mu o całej sytuacji z Maksem. Siedział i słuchał mnie uważnie, lecz z niedowierzaniem. 
- No to chyba tyle. - powiedziałam sięgając po kubek ciepłej herbaty, którą właśnie przyniosła mama Dawida.
- Jak się trzymasz Emilko ? - zapytała.
- Jakoś muszę proszę Pani. - odpowiedziałam wtulając się w ramiona, które w tym momencie miały być dla mnie schronieniem przed całym światem.
- Kocham Cię - wyszeptał mi do ucha przytulając mnie przy tym z całych sił, a chwilę potem dodał :
- Połóż się może zaśniesz. Za pewne jesteś padnięta. - tak kocham tą jego nadopiekuńczość. I wbrew pozorom o dużo się nie pomylił. Bo parę minut później zasnęłam w jego objęciach. 



4 komentarze:

  1. ale fajnie pierwsza chyba to czytałam... ;]
    super ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. ziomek, jak masz wenę pisz, pisz, pisz!
    uwielbiam <343

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne ; )
    talent niesamowity ; ]

    OdpowiedzUsuń
  4. prześwietne!

    OdpowiedzUsuń