piątek, 15 lipca 2011

Rozdział XIX

Rozdział XIX

Tą noc spędziłam w parku myśląc nad tym wszystkim co dzieje się ostatnimi czasy.
- Marcin i szlugi, czysta , pocięte ręce ?  Nie to mi to niego nie pasuje - pomyślałam zmierzając w kierunku domu. Gdy byłam już przed nim nie miałam wcale ochoty do niego wchodzić usiadłam więc na schodach przed domem.
- Możemy pogadać ? - usłyszałam głos Marcina po tym jak drzwi od kremowego budynku otworzyły się.
- Tak. - odpowiedziałam kierując wzrokiem w ziemie.
- To jest silniejsze ode mnie - wyszeptał siadając obok.
- To jest silniejsze od Ciebie ? - zapytałam wyciągając z kieszeni bluzy paczkę fajek.
- Zostaw - niemalże na mnie krzyknął.
- Ty widzisz ? Widzisz co to z Tobą robi ? Wybieraj albo ja albo to.Inaczej odejdę - powiedziałam wyciągając przed siebie truciznę w małej paczce.
- Nie możesz. - pokiwał głową.
- No to patrz - wstałam, rzuciłam w niego paczką i weszłam do domu. Tam czekał na mnie Dawid.
- Kochanie - krzyknął przytulając mnie do siebie. Wtedy do moich oczy napłynęły łzy,a chwilę potem przez otwarte okno poczułam zapach szlug.
Wybiegłam przed dom i wyrwałam mu z ust fajkę.
- Nie pozwolę Ci na to ! Rozumiesz ? Nie pozwolę ! - krzyczałam patrząc się prosto w jego czekoladowe oczy.Po czym przytuliłam go do siebie.Po pewnym czasie i jego ręce objęły moje ciało.
- Wybieram ciebie - szepnął mi do ucha trafiając paczką ku koszu na śmieci.
- To był trafiony wybór - cicho zachichotałam, gdy szlugi wpadły w sam środek kosza. W pewnym momencie przed nami pojawiła się nieznajoma mi postać.
- Mam dla Ciecie towar - powiedział w kierunku Marcina. Spojrzałam na niego pytająco. Natomiast on nic nie odpowiedział. Wstał podał pieniądze mężczyźnie, a ten wsunął mu do kieszeni biały (mały) woreczek.
- Nie wiem czy Ci to już mówiłam, ale Cię nienawidzę. Ty nie widzisz, że niszcząc siebie niszczysz mnie ? Nie widzisz, że mi na Tobie zależy debilu - cicho szeptałam, a następnie minęłam go i szłam przed siebie. Przechodząc przed park spotkałam Adriana idącego z dziećmi i żoną. Ten widząc mnie całą zapłakaną stanął i chciał porozmawiać, lecz ja nie miałam zbytnio ochoty chciałam być sama.
- Ei co się stało ? - zapytał łapiąc mnie za rękę.
- On zaczyna ćpać, palić. W ogóle mnie nie słucha. Czy choroba może...? - przerwałam dławiąc się łzami.
- Cicho tylko nie płacz. To jest mało prawdopodobne że choroba powróci.
- Ja już pójdę - wykrztusiłam przed łzy powoli zmierzając ku wolnej ławce. Łzy spadały jedna za drugą cicho obijając się o ziemie. Natomiast wspomnienia zabijały wszystko co pozostało w moim sercu. Nadzieje , wiarę i miłość zostawiając po sobie ogromne rany.
- Mogę ? - usłyszałam głos Dawida.
- Przytul mnie. Proszę - szepnęłam. On bez słowa podszedł i przytulił mnie do siebie okrywając przy tym bluzą.
- Chcesz być chora ? -zapytał.
- Choćbym chciała to i tak byś mi na to nie pozwolił - odpowiedziałam zaciągając się zapachem jego perfum.


już nie długo 20 rozdział <3
jestem z wami tak długi czas : *
bardzo chciałabym wam podziękować za wszystkie komentarze 
i za to, że w ogóle czytacie te moje wypocinki : )

6 komentarzy:

  1. jakie wypocinki ?! to jest super opowiadanie ! ;]
    czekam na następny i pozdrawiam ;)
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnee ^^

    http://wonderlife.pl/miss/202575/ Proooooooooooszę o głosy ♥ :c

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam to <3
    Czyta się tak lekko , każdy rozdział jest coraz lepszy ; )

    Czekam na następny ; *

    OdpowiedzUsuń
  4. Twój blog został nominowany do ' One Lovely Blog Award '. Więcej informacji na stronie: http://kochamciedwaczterynadobe.blogspot.com
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń