wtorek, 12 lipca 2011

Rozdział XVII

Rozdział XVII

Następnego dnia rano obudziły mnie dziwnie krzyki, które dobiegały z dworu. Przez otwarte okno zdołałam usłyszeć każde słowo, lecz po chwili żałowałam. W tym samym momencie do domu wszedł Marcin.
- Jak mogłeś ?- zapytałam przez łzy mijając się z nim na schodach.
- O co Ci chodzi ? - odpowiedział.
-  Jak mogłeś się pytam ? Słyszałam całą waszą rozmowę.
- Emi ja przepraszam. - wyszeptał.
- Nienawidzę Cię zejdź mi z oczu - powiedziałam zbiegając ze schodów , a następnie biegnąc w kierunku Dawida, który siedział przed domem.
- Słyszałam.Wszystko słyszałam. - wyszeptałam siadając obok niego.
- A więc już wiesz ?
- Tak.  - odpowiedziałam wtulając się w jego ramiona.
- Na prawdę ? Na prawdę mnie kochasz ? - zapytałam.
- Tak. Tylko, że jak powiedziałaś mi wczoraj że wolisz być z Marcinem nie byłem Ci w stanie tego powiedzieć.
- Marcin o wszystkim wiedział ? - zadawałam jedno pytanie za drugim.
- Wiedział. I chciał to zniszczyć dlatego wyznał Ci miłość pierwszy.
- A ja jemu - powiedziałam smutnym głosem.
- Kochasz go ? - tym razem to on zapytał.
- Powinnam Ci powiedzieć, że kocham go jak brata, ale po tym wszystkim nie umiem mu już zaufać, nie tak jak kiedyś. Chciał zniszczyć to co nas łączyło.
- I mu się udało - wstał i zaczął schodzić ze schodów. Byłam wsłuchana w każdy jego krok a w mojej głowie było tylko jedno pytanie Marcin czy Dawid ?
- Dawid zaczekaj - krzyknęłam w jego kierunku.
- Zaczekaj - wyszeptałam podchodząc bliżej.
- Chcę być z Tobą. Ten sen nie ma już znaczenia. - powiedziałam łącząc nasze usta.
- Kocham cię - szepnął obejmując mnie w pasie.
- Ja Ciebie też - odpowiedziałam, spoglądając w jego niebieskie oczy.
- Co w nich widzisz ? - zapytał
- Siebie - odpowiedziałam po czym dodałam :
- Widzę najszczęśliwszą dziewczynę jaką znam.. A ty co widzisz ?
- Ja widzę kogoś kto do tej pory nie może uwierzyć, że ma obok siebie to szczęście.
Cicho zachichotałam po czym złapałam go za rękę i poprowadziłam w kierunku domu. W drzwiach minęliśmy się z Marcinem. Widziałam, że chciał mi coś powiedzieć, lecz sobie odpuścił.
- Jesteś tego pewna?  - zapytał Dawid gdy usiedliśmy na łóżku.
- Tak jestem. Nie wierze, że on mógł to zrobić...
- Między mną, a Marcinem nigdy nie będzie dobrze. Ciągle będziemy rywalizowali o Ciebie.
- W takim razie czas zakończyć "walkę".
Po tych słowach Dawid spojrzał na mnie pytająco.
- To koniec. Zdałam sobie sprawę, że Marcin był i jest  tylko moim bratem.
- A ja ?
- Ty jesteś moim szczęściem - odpowiedziałam całując do w policzek.
Ten poranek zdecydowanie "ciekawie" się zaczął. Pytanie teraz jak się skończy ?




przepraszam was , ze taki krótki , 
ale ze względu iż jestem nad morzem nie miałam czasu by napisać dłuższy.

6 komentarzy:

  1. świetne ; ]
    wcale nie krótki, ja krótsze pisze i też jest dobrze ;)
    czekam na następny i zapraszam do mnie:
    www.kazdymaswojaszanse.bloog.pl
    Pozdrawiam ; *
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  2. A Lam dalej nikt nie hoduje D: .
    No co to ma być ?!
    A tak serio.
    To spoko i nich będzie tak dalej.
    (Tak nudzi mi się)
    Niech Lamy Będą z Tobą!
    Hodowca Lam

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie. ; )
    wolę Marcina ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. hahaha Szymon no co ty ja dalej hoduje lamy, tylko wiesz przemycam je jak narkotyki ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki nagły zwrot akcji ; >
    Świetnie ; *

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne, ale Marcin.... : *
    nieee . : c

    OdpowiedzUsuń